Nikt oczywiście nie dowiedział się o mojej wizycie na cmentarzysku słoni. Chciałem o tym zapomnieć miałem nadzieje że szybko wyleci mi z pamięci to spotkanie. Ale nie umiałem zapomnieć, czułem się dumy z siebie a jednocześnie byłem strasznie zaciekawiony hienami. Wyglądały na szczęśliwe choć tak naprawdę nie miały nic. Zostały wygnane, głodują. Może są po prostu na tyle głupie że tego nie zauważają?
Wybrałem się do wodopoju, nie wiem dlaczego. Zwykle nie chodziłem do ,, publicznego " wodopoju. Razem z Mufasą mieliśmy własny niedaleko domu, ale jakoś mnie naszło na wodę z tamtego większego i brudniejszego. Może dlatego że ten wodopój jest blisko cmentarzyska?
No wiec jak już dotarłem, wypiłem może z dwie krople i usiadłem. Mój wzrok był utkwiony w zacienionym miejscu. Biłem się z myślami, miałem ochotę tam pójść.
Nagle usłyszałem pisk, dobrze go poznałem. Tak piszczy tylko jedna lwica - Sarabi.
Postawiłem uszy i wstałem gwałtownie nasłuchiwałem z kąd pochodzi dźwięk, czyżby przestraszyła się pająka?
Pisk się powtórzył, dobiegał z zacienionego miejsca. Bez zastanowienia pobiegłem w tamtą stronę. Odczułem swego rodzaju ulgę że nie idę tam szukać kłopotów, idę tam aby komuś pomóc. Gdy byłem już wystarczająco blisko by zobaczyć co się dzieje, ujrzałem trzy znajome ryjki. Chyba się domyślacie o kim mówię. Okrążyły Sarabi, nie wierzyłem że chcą zrobić jej krzywdę ale ona była przestraszona. Wyskoczyłem i krzyknąłem chcąc udawać bohatera:
- Zostawcie ją!
Hieny popatrzyły się na mnie, poznały mnie.
- To twoja przyjaciółka? Nic nie chcieliśmy jej zrobić.
Podbiegłem do Sarabi. I razem z nią opuściłem zacieniony teren, mimo sprzeciwu hien. Choć wyglądało to jakby nie chciały dać nam wyjść one chciały się tylko pobawić, ja za to udawałem bohatera.
Gdy już byliśmy na lwiej ziemi Sarabi uszczęśliwiona uścisnęła mnie:
- Taka mój bohaterze, dziękuję ci! Gdyby nie ty to by mnie zjadły! Słuchały się ciebie jak króla!
Podobało mi się to. Przytulanie i komplementy. Sarabi nagle szepnęła mi do ucha:
- To ty powinieneś być królem.
Nagle doszedł do nas Mufasa i zobaczył jak Sarabi się do mnie przytula, a nawet całuje.
Zapytał dosyć zdenerwowany i ździwiony:
- Sarabi? Co ty tak jakoś .... yyyy ?
- Po prostu dziękuję mojemu wybawcy.
-Wybawcy?
- Ochronił mnie przed stadem ogromnych zaślinionych hien!
Sarabi wyolbrzymiła sprawę ale mi ise to podobało, Mufasa musiał poczuć się okropnie bo on dał się przegonić i podrapać a ja uratowałem przyjaciółkę i jeszcze nie mam ani jednej ryski na ciele. Jednak tego nie powiedział patrzył na mnie z pod łba, wiedziałem że nie podoba mu się że Sarabi zwraca na mnie uwagę. Tka szczerze nie zależało mi bardzo na Sarabi, wolałem o wile bardziej Sarafinę ale jedna wielbicielka więcej nigdy nie zaszkodzi.
Przepraszam was za ostatnią mniejszą aktywność, i za to że ten post zabiera ;po uszy błędów ortograficznych. Nie miałam czasu go sprawdzić. Jeszcze raz was przepraszam, proszę o komentarze :)