Jednak wszystko co dobre musi się skończyć, prawda? Przynajmniej w moim wypadku zawsze. Z samego rana, gdy tylko się obudziłem, Mufasy już nie było na lwiej skale. Wyszedłem i szukałem go po całej lwiej ziemi, nie znalazłem. Pytałem Sarabi i Sarafiny czy go nie widziały, niestety rozpłyną się w powietrzu. Rozpętała się burza, zawsze bałem się grzmotów. Wpadłem do pierwszej lepszej jaskini i pędziłem na oślep jak najdalej do środka, by nie słyszeć więcej grzmotów. Potknąłem się o coś, a może raczej o kogoś. Otrzepałem się i wstałem. Na ziemi leżał Mufasa patrzył na mnie, coś mu spływało po policzku. Było zbyt ciemno żebym mógł zobaczyć co. Pomyślałem że to na pewno nie łzy, Mufasa jest zbyt dumny by uronić choć jedną łzę. Nagle strzelił piorun i rozjaśnił jego twarz. To była krew. Miał okropnie podrapane oko. Łzy napłynęły mi do oczu, to wyglądało strasznie, a to był mój brat z którym dopiero co się pogodziłem.
Nie mogłem wydusić ani słowa, żal zalewał mnie od środka. Wydusiłem tylko:
-Co ci się stało?!
Mufasa otarł łapą krew z oka i nie chciał odpowiedzieć.
Zdenerwowany krzyknąłem:
-Mów!
- A co mam ci mówić?! Nie twój gówniany interes! - krzyczał zdenerwowany nie podnosząc się, ale szczerząc do mnie zęby.
Usiadłem popatrzyłem na niego i przypomniałem sobie jak dzień wcześniej interesował się zacienionym miejscem do którego ojciec zabronił nam chodzić. To miejsce nosi nazwę ,,Cmentarzysko Słoni". Mówił że tam pójdzie, myślałem że się tylko się wygłupia, chcąc popisać się przed Sarabi. Westchnąłem i zapytałem:
- Byłeś tam?
- Może byłem może nie, odwal się Taka wracaj do domu.
- Ty naprawdę myślisz że cię tu zostawię? Opowiedz mi proszę jak było.
Zobaczyłem że łzy napływają mu do oczu. W końcu odpowiedział:
- Taka.... Braciszku. - zachlipał. - Tak byłem tam, tak dałem się zagonić w róg, tak prawie mnie zabiły. Czy dałem sobie radę? - Nie. Ojciec będzie wściekły, to porażka mieć takiego syna jak ja! Który król lwiej ziemi daje się przegonić bandzie głupich, zapchlonych, ciągle chichoczących hien?
Powiem szczerze nie rozumiałem go on przejmował się bardziej tym że nie okazał się taki wspaniały jak wszystkim mówił, niż tym że ma okropną ranę na twarzy.
- Ty się lepiej przejmuj tym jak wytłumaczysz się tacie z tej okropnej szramy na oku.
- Szramy dodają powagi, czujesz się silniejszy, potężniejszy. Ale nie da się cieszyć nową blizną kiedy dałem się przegonić.
Po prostu w głowie się to nie mieści, wolałby zginąć niż uciec. W ogóle go nie rozumiałem.
Przespaliśmy się w grocie. Rodzice pewnie nas szukali. Z samego rana wyruszyliśmy w stronę lwiej skały. W drodze spotkaliśmy Ahadiego. Zdenerwowany i zdyszany zaczął mówić:
-Chłopcy gdzie byliście przez całą noc?!
Potem popatrzył na oko Mufasy, źrenice mu się powiększyły, a pazury wysunęły się z jego potężnych łap. Byłem pewny że Mufasa dostanie taki łomot jak nigdy w życiu. Ale Ahadi odwrócił się do mnie i z zamachem walnął mnie tak mocno, że przez chwile leciałem w powietrzu aby walnąć o głaz. Podbiegł do mnie gdy jeszcze leżałem po ciosie i krzyczał :
- Coś ty zrobił!?
Obolały zacząłem krzyczeć :
-Ja nic nie zrobiłem!
-Przecież widzę że Mufasa ma zmasakrowane oko, kto inny odważył by się go tknąć jak nie ty?! Z zazdrości chciałeś zabić mi syna! Z zazdrości o to że jest silniejszy i że to on zostanie królem!
Chciałem przypomnieć ojcu że ja też jestem jego synem ale nie zdążyłem, cios powtórzył się a ja tym razem wylądowałem w wysoką trawę. Byłem zbyt obolały by się podnieść, Ahadi już podemnie nie podszedł. Podszedł za to do Mufasy który był widocznie zbyt wielkim tchórzem by się przyznać! Był przestraszony całą sytuacją ale nawet się za mną nie wstawił!
Ojciec przytulił go i powiedział:
- Nie martw się on już nigdy więcej cię nie skrzywdzi.
Mufasa miał wzrok utkwiony w jednym punkcie. A mianowicie we mnie, leżącym w wysokiej trawie.
Ahadi w końcu poszedł, i wtedy natychmiastowo brat podbiegł do mnie i zapytał:
-Nic ci nie jest?
Z bólem podniosłem się ze złości:
-Nic mi nie jest?! Nic mi nie jest?!!!!!! - wykrzyczałem ostatkiem sił wyrywając się do pionu. Miałem łzy w oczach. - Dlaczego się za mną nie wstawiłeś?! Dlaczego nie powiedziałeś prawdy?!
- No ..... eeee.... No widzisz Taka ja nie mogłem. Ojciec stracił by dobre zdanie o mnie. Myślałby że jestem tchórzem że nie nadaje się na króla.
- Masz racje nie nadajesz się na króla. - powiedziałem obojętnie.
- Bardzo cię przepraszam ale przecież nic się nie stało.
Zapadła cisza, patrzyłem na niego z ochotą dokonania mordu.
-Masz racje nic się nie stało. -powiedziałem. - Szkoda tylko że dla ciebie twoje urojenia są ważniejsze od twojego brata. - powiedziałem dalej zły.
Odszedłem poobijany, Mufasa usiadł i patrzył w ziemię jakby chciał pokazać ze żałuje swego czynu. Jednak gówno mi po jego skrusze. Siniaków mi to nie wyleczy, nie wyleczy to też naszej braterskiej więzi, której już raczej nie ma. Wyparowała razem z moim współczuciem, jak deszcz po gorącym dniu. Z tą różnicą że deszcz w końcu wraca na ziemię, ale nasza więź już raczej nie wróci.
Komentarze, bardzo proszę o komentarze :)
- Ty się lepiej przejmuj tym jak wytłumaczysz się tacie z tej okropnej szramy na oku.
- Szramy dodają powagi, czujesz się silniejszy, potężniejszy. Ale nie da się cieszyć nową blizną kiedy dałem się przegonić.
Po prostu w głowie się to nie mieści, wolałby zginąć niż uciec. W ogóle go nie rozumiałem.
Przespaliśmy się w grocie. Rodzice pewnie nas szukali. Z samego rana wyruszyliśmy w stronę lwiej skały. W drodze spotkaliśmy Ahadiego. Zdenerwowany i zdyszany zaczął mówić:
-Chłopcy gdzie byliście przez całą noc?!
Potem popatrzył na oko Mufasy, źrenice mu się powiększyły, a pazury wysunęły się z jego potężnych łap. Byłem pewny że Mufasa dostanie taki łomot jak nigdy w życiu. Ale Ahadi odwrócił się do mnie i z zamachem walnął mnie tak mocno, że przez chwile leciałem w powietrzu aby walnąć o głaz. Podbiegł do mnie gdy jeszcze leżałem po ciosie i krzyczał :
- Coś ty zrobił!?
Obolały zacząłem krzyczeć :
-Ja nic nie zrobiłem!
-Przecież widzę że Mufasa ma zmasakrowane oko, kto inny odważył by się go tknąć jak nie ty?! Z zazdrości chciałeś zabić mi syna! Z zazdrości o to że jest silniejszy i że to on zostanie królem!
Chciałem przypomnieć ojcu że ja też jestem jego synem ale nie zdążyłem, cios powtórzył się a ja tym razem wylądowałem w wysoką trawę. Byłem zbyt obolały by się podnieść, Ahadi już podemnie nie podszedł. Podszedł za to do Mufasy który był widocznie zbyt wielkim tchórzem by się przyznać! Był przestraszony całą sytuacją ale nawet się za mną nie wstawił!
Ojciec przytulił go i powiedział:
- Nie martw się on już nigdy więcej cię nie skrzywdzi.
Mufasa miał wzrok utkwiony w jednym punkcie. A mianowicie we mnie, leżącym w wysokiej trawie.
Ahadi w końcu poszedł, i wtedy natychmiastowo brat podbiegł do mnie i zapytał:
-Nic ci nie jest?
Z bólem podniosłem się ze złości:
-Nic mi nie jest?! Nic mi nie jest?!!!!!! - wykrzyczałem ostatkiem sił wyrywając się do pionu. Miałem łzy w oczach. - Dlaczego się za mną nie wstawiłeś?! Dlaczego nie powiedziałeś prawdy?!
- No ..... eeee.... No widzisz Taka ja nie mogłem. Ojciec stracił by dobre zdanie o mnie. Myślałby że jestem tchórzem że nie nadaje się na króla.
- Masz racje nie nadajesz się na króla. - powiedziałem obojętnie.
- Bardzo cię przepraszam ale przecież nic się nie stało.
Zapadła cisza, patrzyłem na niego z ochotą dokonania mordu.
-Masz racje nic się nie stało. -powiedziałem. - Szkoda tylko że dla ciebie twoje urojenia są ważniejsze od twojego brata. - powiedziałem dalej zły.
Odszedłem poobijany, Mufasa usiadł i patrzył w ziemię jakby chciał pokazać ze żałuje swego czynu. Jednak gówno mi po jego skrusze. Siniaków mi to nie wyleczy, nie wyleczy to też naszej braterskiej więzi, której już raczej nie ma. Wyparowała razem z moim współczuciem, jak deszcz po gorącym dniu. Z tą różnicą że deszcz w końcu wraca na ziemię, ale nasza więź już raczej nie wróci.
Komentarze, bardzo proszę o komentarze :)
Wow, to było genialne :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Bardzo mi się podoba. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo mi się spodobał ten rozdział. Fragment taki... ciekawy. Tak mi się jakoś kojarzy z "podkoszulkiem do bicia". :')
OdpowiedzUsuńDuży plus. Choć w zdaniach takich, jak: "Tak, byłem tam" powinien być przecinek. Taka wskazówka. ;)
Cieszę się że wam się podobało ^^ Nowy post już wkrótce :D
OdpowiedzUsuńHej, czytam twój blog od kąt napisałaś do mnie na Howrse. Jakoś wcześniej nie dawałam komentarzy gdyż rzadko to robię, ale postanowiłam coś napisać ze względu na małą ich liczbę. Historia bardzo mi się podoba i jest wciągająca :). Już czekam na kolejny post. Mam tylko drobną uwagę. Przy każdym zdjęciu które publikujesz powinien się znaleźć link źródłowy z jakiej strony go wzięłaś. To tyle, mam nadzieję, że będziesz miała coraz więcej czytelników :)).
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz :D
UsuńMega, jak zwykle z resztą :D
OdpowiedzUsuń